sobota, 20 października 2012

piątek, 28 września 2012



Macie tu na zachętę naszych kochanych chłopców <3
Pozostawcie po sb komentarze...
Prooooszę ;D

niedziela, 23 września 2012

03.09.2012 godz.21:30 Joanna Crawford

Dobry wieczór :*
Właśnie usiadłam sb z filiżanką herbaty (w Londynie b dużo jej piję). Obeszliśmy z Chacem mnóstwo sklepów. Widziałam nawet sukienkę Anne. Miałam rację- najnowsza kolekcja Gucciego. Na wystawie była tak sama, tylko turkusowa. Chace kazał mi ją przymierzyć. Trochę się spierałam z nim, ale w końcu wepchnął mnie do przymierzalni. Miał rację, sukienka leżała idealnie i podkreślała błękit moich oczu. No, ale przecież Anne ma taką samą... Niestety Chace nie chciał mnie słuchać i kazał zapakować kieckę. A tak przy okazji; po skończonej uroczystości rozpoczęcia roku, rodzice zabrali mnie i Chacea do lodziarni, tam spotkałam An. Siedziała przy stoliku z jakimś przystojniakiem i zajadała lody. Pomyślałam, że to moja szansa i podeszłam do nich. Spytałam jej, czy mogłaby mi jutro pokazać Londyn. Widziałam, że chciała odmówić, ale jej towarzysz pow, że z chęcią mnie oprowadzi. Ale Anne stwierdziła, że sama sb znakomicie poradzi. Tak więc jutro po szkole zwiedzam Londyn z Anne. Uważam, że warto o tym spotkaniu wspomnieć, bo gdy szliśmy z Chacem do Manolo, znowu ich spotkałam. Tomlinson całowała po całej twarzy tego chłopaka. Swoją drogą niezłe ciasteczko wyhaczyła. Szybko więc wciągnęłam brata do butiku Prady. Trochę był zdziwiony, ale na szczęście o nic nie pytał. Kupiłam sb żółtą bluzkę z napisem: "I love London", różowe szorty i koszulę w kratę. Dopiero później, gdy upewniłam się, że Anne zniknęła, poszliśmy do Blahnika. Tam dopiero zaszalałam. Wypatrzyłam  boskie balerinki- czarne z czerwonymi ustami. Cudaśne <3 Później znalazłam turkusowe sandałki na koturnie. Oboje z Chacem zgodnie stwierdziliśmy, że bd pasowały do mojej nowej sukienki. Kupiłam jeszcze limonkowozielone, lakierowane szpilki na 15-cm obcasie i z platformą oraz botki z wężowej skórki (oczywiście nie prawdziwej, nie lubię krzywdzić zwierząt). Za wszystko płacił mój kochany brat. Potem szliśmy kawałek do samochodu Chacea i minęliśmy boisko, na którym chłopcy grali w piłkę nożną. Od razu zatęskniłam za Wojtusiem (wiesz, to mój chłopak z Polski- bramkarz polskiej drużyny)... Gdy tylko wróciliśmy do domu, od razu chwyciłam za tel i wybrałam nr Wojtka. Gadaliśmy ponad godzinę. Mój misiu b za mną tęskni i obiecał, że przyjedzie na weekend! Hurra! Bdmy mieli dla sb cały piątek, całą sobotę i całą niedzielę! Cudownie. Tak b się cieszę! Kocham Wojtusia! Jesteśmy już razem od 2 lat. Jak przyjedzie, bdmy świętowali rocznicę, bo dokładnie w czwartek bd 24 mce, jak jesteśmy parą. Już nie mogę się doczekać weekendu! Już nawet perspektywa  spędzenia jutrzejszego dnia z An nie jest tak straszna ;). B mi zależy, bym zrobiła na niej db wrażenie. Mam nadzieję, że doceni moje starania... Ale to nie koniec dobrych nowin! W przyszłym tygodniu przylecą Margaret i Marshall z małą Caroline! ;D Pewnie zastanawiasz się, kim są, prawda? O.o Marsh jest moim kochanym kuzynem, praktycznie wychował się z Chacem. Ale wszyscy razem zawsze się wygłupialiśmy xD Oczywiście również z bratem Marsha- Nathanem. A Margaret jest żoną mojego kuzyna i jak się pewnie domyślasz, Caro to ich córeczka. Ma 5 lat i jest słodziusia. Uwielbiam ich wszystkich! A Margaret jest świetną projektantką. W mojej szafie znajduje się mnóstwo ciuchów z jej nazwiskiem. A butów też mam dużo xD Obie je kochamy. Ok, ja kończę, bo czeka mnie jutro ciężki dzień. Miłej nocki pamiętniczku :*


Zdjęcia mojego skarba. Focia Wojtusia w akcji i... Wojtusia z tym bezcennym
uśmiechem *_* I LOVE YOU!

03.09.2012 godz.15:52 Joanna Crawford

Hmm... Postanowiłam, że zacznę pisać pamiętnik. Czuję się trochę samotna, bo w Londynie nie mam na razie żadnych przyjaciół. Mieszkam tutaj od niedawna i poza Williamem, Harrym i Kate nie mam tu nikogo, kto byłby mniej więcej w moim wieku. No jest oczywiście Chace, ale brat to nie to samo... A poza tym ma 27 lat. Całe szczęście, że babcia Ela chciała, byśmy zamieszkali u niej; wcześniej mieszkałam w Polsce. Nie chciałam opuszczać przyjaciół i chłopaka, no ale Harvard nie mógł czekać. A skoro już mowa o szkole... Dziś było rozpoczęcie roku. Nuuda. Głupio się czułam, bo każdy miał znajomego przy boku, a ja taka sama... Oczywiście rodzice i Chace siedzieli też na sali, ale na wyznaczonych miejscach. Odczułam ulgę, gdy  z wychowawcami szliśmy do klas. Denerwowały mnie ciekawskie spojrzenia innych uczniów, wiedziałam, że tak bd. Nikt mnie przecież nie kojarzy. Gdy dotarliśmy do klasy, zauważyłam, że każdy z kimś siedzi oprócz jednej nadętej lali, która usiadła sama. Nasz wychowawca, Mr. Joe Solomon (swoją drogą przystojniak z niego), kazał mi usiąść obok tej dziewczyny. Anne Tomlinson się nazywa bodajże. Usiadłam obok niej i starałam się być miła. Widziałam, że udaje miłą, bo chce zapunktować u Joego (swoją drogą, dziwi mnie to, że uczniowie zwracają się do naszego wychowawcy po imieniu. W Polsce byłoby to b niegrzeczne i bezczelne) a tak naprawdę szczerze mnie nie cierpi. Jest strasznie irytująca, zgrywa wielką panienkę. Widzę, że uważa mnie za kogoś gorszego. Patrzyła na moje ubrania i ogólnie całą resztę, jakbym ubrała się w lumpeksie. A przecież założyłam szarą, plisowaną spódniczkę od Prady, białą bluzkę od Chanel i czarne sandałki od Manolo. Chociaż w sumie nikt inny nie ubrał się na galowo. Anne miała na sb śliczną kanarkowo-żółtą sukienkę (na moje oko z najnowszej kolekcji Gucciego) i szpilki na 12-cm obcasie, chyba były projektu Blahnika. No cóż, gdybym wiedziała, założyłabym coś "bardziej stosownego". Mr. Solomon rozdał nam plany itp. i mogliśmy wracać. Całe szczęście, bo An już zaczynała wymieniać opinie ze swoją koleżanką na mój temat. z tego, co słyszałam, nazwała mnie "bezguściem" i "totalną wieśniarą". Cóż... Muszę rozgryźć tę pannę, bo wydaje mi się, że tylko ona zna się na butach. Większość dziewczyn założyła obuwie od... Versace! Yyy... Tak wiem, w tym momencie jestem strasznie próżna, ale mam słabość do ładnych butów. Chace od razu zauważył, że moja mina nie wróży nic dobrego. Obiecał, że gdy tylko wrócimy do domu (o ile Pałac Królewski można nazwać domem) i przebiorę się w coś wygodnego, to zabierze mnie na zakupy. Kochany chłopak <3 Niestety zapomniał, że najpierw musi pojeździć z Harrym na koniach, bo już wcześniej się umówili. O! Właśnie mnie woła, więc na razie kończę. Napiszę później pamiętniczku! :*

A to ja z moją przyjaciółką z Polski- Sarą ;)
I MISS YOU! ;(


Haaaalo!!! :o

Jest tu kto? O.o muszę wiedzieć, że chociaż kilka osób czyta tego bloga, jeśli nie, nie ma sensu go kontynuować.

sobota, 22 września 2012

Info.

Taka informacja. Nie zrażajcie się, jeśli wam się nie podoba lub jeśli uważacie, że rozdziały są za krótkie ;) dopiero się rozkręca. Następne rozdziały są już dłuższe i lepsze :) pozdrawiam! <3




03.09.2012 godz.19:59 Anne Tomlinson :*

Witaj kochany pamiętniczku! :*
Hurra! Tak się cieszę! Właśnie wróciłam z mojego ukochanego butiku, w którym jak zwykle znalazłam coś dla sb! To różowa, prześwitująca bluzeczka z kokardką bez rękawów projektu Prady. Do tego dopasowałam czarne, jeansowe spodenki, ledwo przykrywające pośladki :D Oczywiście na zakupy zabrałam mojego kochanego braciszka- Louisa. Jest b przydatny. O.o pomógł mi wszystko idealnie dopasować. Ja dla niego też wybrałam kilka szmatek hihi xD Jak na Louisa przystało, nie obeszło się bez szelek i bluzek w paski ;) Później poszliśmy do kawiarni na kawę i ciastko. Jeszcze chwilę poszwędaliśmy się po Londynie. Po drodze mijaliśmy butik Manolo Blahnika. Lou pow mi, że mam chwilkę na niego poczekać przed sklepem :o zdziwiłam się troszkę... No, ale czekałam i czekałam, a po 10 min Loui wyszedł ze sklepu z pudełkiem butów. Nie mogłam się doczekać i od razu rzuciłam się na niego. Moja wda to ciekawość (chyba wada, bo zaletą tego nazwać raczej nie można) Jednak Lou był szybszy i schował pudełko za plecy pff... :/ :P No trochę się oburzyłam... :( Louis pow, że dostanę pudełko za buzi w policzek hihi :* Jaki on uroczy *_* (gdyby nie to, że jest moim braciakiem na pewno bym się za niego wzięła... :P Dlaczego on nie ma dziewczyny? No, ale taki skarb, to zasługuje na piękną, miłą i fajną pannę eh... :)) No więc dostał tego całusa, a ja w zamian otrzymałam moje upragnione pudełko. Przekazałam wszystkie torby, torebki i torebunie Louisowi, a sam uchyliłam wieczko... :D JEEEJ! :D Moim oczom ukazały się śliczne czarne balerinki z nadrukowanymi czerwonymi ustami. Byłam taka uradowana tym moim prezentem, że nie wytrzymałam i wycałowałam mojego braciszka po całej jego ślicznej twarzyczce *_* Jakież było jego zdziwienie! O.o no i wtedy poszliśmy do domciu. Louis pow, że mam się w to wszystko ubrać i koniecznie mu się pokazać. Więc zrobiłam to, o co prosił i stanęłam przed nim, gdy on siedział w salonie na kanapie. A te jego zakochane spojrzenie, kiedy na mnie patrzył <sweet>. Pow mi, że wyglądam jak zawsze świetnie i jestem uosobieniem naszej mamusi. Wtedy oboje się rozpłakaliśmy... ;( płakaliśmy... Mało powiedziane... :/ Ryczeliśmy jak bobry, szczególnie ja. Dlaczego akurat nasi rodzice musieli zginąć w wypadku samochodowym? O.o ;( :/ A pisząc tę notkę jestem już w swoim pokoju, a moje oczy można powiedzieć "wyschły". W końcu 8 mcy zrobiło swoje. W sumie to przyzwyczaiłam się do sytuacji panującej w domu. Ale nie myśl, że jest mi łatwo... Emma i Paul byli dobrymi rodzicami, ale i przyjaciółmi. Wierzę, że patrzą na nas i się uśmiechają ;) Eh... No db już, bo znowu się rozkleję, a moja mascara nie jest wodoodporna xD hihi ;D hej! Chyba bd musiała posprzątać mój pokój :/ :P Ale najpierw zajrzę do Louisa. Zobaczę, jak się trzyma. A potem pójdę pod prysznic. Trzeba się przygotować na kolejny, męczący dzień w szkole... :/ (prawdopodobnie z tą beznadziejną Joanną :/)
DOBRANOC KOCHANY PAMIĘTNICZKU <3

Tak b cię kocham Louis. Musiałam dodać tę fotkę xD
Jesteś tu takiiii uroczy <3
zdjątko zrobiłam wczoraj zaraz po przebudzeniu braciszka :*